you say shoo, I say rama

27 stycznia, 2007

The Blair Witch Project – po polskiemu.

Filed under: Uncategorized — shooshoorama @ 6:42 pm

Witam w mojej piwnicy, gdzie pachnie wojną, gdzie światła prawie nie ma, gdzie są wspomnienia mojego dziadka i gdzie mucha nie siada (z powodu grasujących tam, ośmio-kończyno-dolnych, potworów).

1

Korytarz główny, podziemny i ciemny. Ale się rymło.

1

Czerwona farba na drzwiach wcale nie znaczy, że kogoś tam zaciukano (ach, ta śląska gwara). To tylko element dekoracyjny. Tak.

1

Wpadła bomba do piwnicy, napisała na tablicy. Bomba w kształcie rury, albo rura w kształcie bomby. Jak kto woli.

1

A to właśnie twór potomków Tekli, Freda (wtajemniczeni wiedzą, o kogo chozzzi). W sumie, to chciałam pokazać, jak nisko wisi sufit (jest zawieszony.. w stronie biernej). Ręki praktycznie wyprostować nie ma możności.

1

Skrzat piwniczny w sosie własnym. Takie osobniki kradną nam powidła i kompoty. Trutka na szczury na nie nie działa.

To tyle, jeżeli chodzi o mój prywatny underground.

PS.

Ups. Zapomniałabym o hamerykańskiej nam pomocy. UNNRA zawitała również u nas. Do góry nogami.. czy tam kartami.

1

1

26 stycznia, 2007

Wielka Mała Gra.

Filed under: Uncategorized — shooshoorama @ 6:23 pm

Moja chwilowa absencja na blogu, usprawiedliwiona wiarygodnym usprawiedliwieniem, została przerwana. Takie filozoficzne myślenie podchwyciłam ostatnio i może Wy je też podchwycicie.

Snowflakes, które kept falling on my head, spowodowały, że mam do szacownej publiki pytanie: Co jest lepsze, lub gorsze? (Zależy od poziomu optysemizmu w organizmie).

Ekhem.. Więc lepiej/gorzej jest?

a) Mieć marzenia i nie osiągnąć nic.
b) Nie osiągnąć nic i mieć marzenia.
c) Nie mieć marzeń i osiągnąć wszystko.
d) Osiągnąć wszystko i nie mieć marzeń.

Okejo, teraz coś z innej beczki. Postanowiłam zabawić się w reżysera (reżyserkę?) i planuję zmontować jakieś filmo. Tak się składa, że działam też na innej stronie i tam umieszczę mój produkt końcowy. Tajemnicą jest, jaka to strona (łatwo na to wpaść, jeżeli choć trochę się mię zna, albo choć trochę zna się ynternet). Jeżeli ktoś mi zada pytanie „Ale.. yyy.. co?”, to grzecznie odpowiem „Jajco”. Kindersztuba przez duże ka. Większe niż model forda.

A u Was życie jak Madrycie, czy raczej marnie, jak w Warnie?

17 stycznia, 2007

Spożywcze wpadki sklepowej siatki, czyli: dramat w dwóch aktach.

Filed under: Uncategorized — shooshoorama @ 2:44 pm

Akt pierwszy, scena pierwsza

Rzecz dzieje się w lokalnym sklepiku.

W rolach głównych:

Asystent szopa (aka As) – chłopak młody i niezaznajomiony z konsumencko-branżowymi terminami.
Ja (aka Ja) – klientka, o sprecyzowanych poglądach, polująca na towar o uroczej nazwie, niekoniecznie z najwyższej półki.

Ja: Poproszę jogurt o smaku panna cotta.
As: Kota?
Ja: Tak, ten z białą babką na etykiecie.
As: Ale o co Pani chodzi?

Następnym razem wydrukuję obrazek z netu, przykleję sobie na czoło i nie będzie wątpliwości, o co Pani loto.
A oto panna cotta, która została owocem Jogobelli:

1

Akt drugi, scena pierwsza

Hajpermarket real,- – pasaż, punt gastronomiczny o nazwie Gorący Kurczak z Rożna. Wybór większy niż tylko opalone kuraki.

Występują:

Pani z nożem na przedzie (aka Pznnp) – istota w fartuchu pokrytym czerwonymi smugami (keczap pewnie, a nie ostatnie tchnienia cziksów chlastanych na zapleczu).
Ja (aka Ja) – osoba wielce zaintrygowana czarną parującą mazią, wydzielającą cebulowe wyziewy.

Ja: Przepraszam, czy na tej patelni, to jest kaszanka?
Pznnp: Nie, to gyros.
Ja: A, to dziękuję.

W takim razie pytam: dlaczego od zawsze wmawiano mi, że gyros wygląda tak:

1

Prawda jest taka, że tylko na pochyłe drzewo, zdrowe świnie skaczą. Tamta, widocznie, skoczyła na sekwoję, albo była nie-halo.

14 stycznia, 2007

Pani powie.. jak to się robi?

Filed under: Uncategorized — shooshoorama @ 7:24 pm

W dniu dzisiejszym, niedzielno-leniwym, prawie-bezproduktywnym (prawie robi wielką różnicę) udało mi się stworzyć kolejne coś. Jako, że bawię się w polską Aunt Agony (ciotkę w agonii, tak), postanowiłam podzielić się z wami sztuką robienia biżuterii. Nie dajcie się zwieść tym palcom.. Tak na prawdziwą prawdę, to kropelka klei się jak trza. Dobrze, że Kopernik wynalazł pumeks.

Enjoy!

1

1

1

1

1

1

1

1

Tylko szaaa. To będzie nasz sekret. OK?

8 stycznia, 2007

Are you watching closely?

Filed under: Uncategorized — shooshoorama @ 1:39 pm

Czy wysiadł Ci silnik? Spodziewałeś się tego? Możesz się nie domyślać nawet, że prędzej, czy później, w totalnym niezrozumieniu sprawy tej, wspomnianej w mojej notce, odnajdziesz coś, co będzie Ci przydatne. Czy ukryta złość, oznacza jakąś wiadomość dla Twojej podświadomości? Miej się na baczności. Oczy wiele zdradzają. Wystarczy szeroko się uśmiechać i otwarte serce mieć zawsze, ZAWSZE!

A teraz, proponuję przejrzeć powyższą notkę jeszcze raz, czytając co czwarty wyraz. Zaczynając od pierwszego. Abrakadabra.

6 stycznia, 2007

Pokaż mi swój ogród, a powiem Ci, kim jesteś.

Filed under: Uncategorized — shooshoorama @ 12:17 pm

Mission accomplished. Polowanie na śniadanie – wykonane. W strugach deszczu i pod ostrzałem spojrzeń przechodniów, udało mi się udokumentować zjawisko porównywalne z fenomenem kręgów w zbożu Północnej Dakoty.
No… to zaczynamy!

1

Oto protoplaści legendarnego zespołu The Beatles. Najwyższy – John Lennon z żółtą kaczuszką siedzącą na pudle (symbol pokoju – przyp. aut.). Obok – Paul McCartney w drewnianym gorsecie, z tęczową ramienią na gitarze. Oraz najmniej rzucający się w oczy Ringo Starr w pozie a’la Trinity z Matrixa. Dla ciekawskich: George’a Harrisona nie ma. George poszedł napalić w piecu.

1

To ptak! To samolot! Nie! To Adam Małysz skradziony z Cepelii. Cena wywoławcza rzeźby na allegro – 2000 PLN.

1

Botek Klekotek. Podczas lotu Afryka – Świnoujście, zatrzymał się w Tychach przy ulicy Sienkiewicza, aby rozprostować skrzydła i … został podstępem pojmany w niewolę. Osiedlowa rada myśli o powołaniu do życia Frontu Wyzwolenia Bocianów Ogrodowych. Wszak z krasnalami się udało.

1

Donald i Rumcajs przy jednym stali murze, Rumcajs na dole, Donald na górze. Rumcajsowi towarzyszy pierworodny syn – Cypisek, pies Huckleberry i zielony cyklop. Obok Donalda pręży się półnaga syrena. Bez komentarza.

1

Wiatrak w stylu pop-art. Myszce Miki sukienka kolor puściła. Do końca nie wiadomo, czy to wina zmiennej pogody, czy celowe działanie artysty. W każdym razie, efekt „niedbałości artystycznej” został osiągnięty. Należy pamiętać, że to bardzo modne w dzisiejszych czasach.

1

I na deser: opiewana w pieśniach patriotycznych armata, zainspirowana rurą kanalizacyjną. Skierowana na południe. Prawdopodobnie mierzy w Czechów.

Norrrmalnie oszaleć można.

4 stycznia, 2007

Trasa wyścigu Cannonball biegnie przez moje osiedle!

Filed under: Uncategorized — shooshoorama @ 10:09 pm

Wracając z korków, zakorkowałam się w korku. Normalni ludzie, w takich sytuacjach, zamykają oczy i się relaksują, albo przeklinają, titają, bluzgają, sapią i warczą. Ja natomiast zaczęłam węszyć sensację. I wywęszyłam. Oto sensacja na miarę mojego osiedla (czyli marna.. ale mnie kręci):

Od razu tłumaczę, że jakość tego zdjęcia nie jest simply the best. A to z powodów następujących:

a) zdjęcie zrobione komórką telefonu aparatowego, który produkuje także pralki i suszarki (najwyższej jakości, ma się rozumieć);
b) z podekscytowania, ręka mi drżała (fotkę cyknęłam 3 razy, ręka tyle samo razy zadrżała);
c) lama jestem i nie umiem robić zdjęć.

Już wyjaśniam, co ten twór zdjęciopodobny przedstawia. Więc jest to auto marki Lay’s, model Iveco, na mazowieckich blachach (Grodzisk, jeżeli wierzyć guglom). Nu, ale nam nie chodzi o sroły-pierdoły, tylko o sensację. Owa żółta tabliczka po lewej prawie-dolnej przedstawia napis: „Czy jadę bezpiecznie? Jeżeli NIE – zadzwoń” (… a wylecę z pracy – powinno być dopisane).
Swoją drogą, jestem ciekawa, co znaczy ta biała liczba 32 na czarnym tle. Czyżby szef tego pana aż 32 razy odbierał telefon w sprawie swojego frito-laya?

No nic, kręci mnie robienie zdjęć z ukrycia, więc jutro zakładam pończochę na głowę, biorę mój idioten-kamera i o świcie zakradam się do ogrodu sąsiada-oszołoma, co to przed domem armaty hoduje.

Stay tuned, bedą foty.

„Ten, kto nigdy nie popełnił błędu, nigdy nie dokonał odkrycia.” – Samuel Smiles

Filed under: Uncategorized — shooshoorama @ 10:18 am

Dobrze jest: widzieć to, co jest.
Źle jest: modyfikować ten obraz na potrzeby własnych pragnień.

Dobrze jest: zatrzymać się w życiu i spojrzeć na nie z boku.
Źle jest: przesadnie analizować to, co widzimy.

Dobrze jest: marzyć.
Źle jest: projektować sobie niestworzone wizje i święcie wierzyć, że one się spełnią.

Dobrze jest: wiedzieć, że są ludzie, na których można polegać.
Źle jest: mieć problemy ze zlokalizowaniem tych ludzi.

Dobrze jest: czuć się niezbędnym.
Źle jest: czuć się przydatnym, ale nie niezastąpionym.

Dobrze jest: wiedzieć, dokąd się idzie.
Źle jest: iść, dokąd się nie wie.

i w końcu…

Dobrze jest: żyć.
Źle jest: wegetować.

1 stycznia, 2007

Przygarnij misia PISia.

Filed under: Uncategorized — shooshoorama @ 5:19 pm

„Kolargol to właśnie ja,
Miś, co zawsze śpiewać chciał.
Lecz choć bardzo kochał śpiew,
Wciąż fałszował pośród drzew.”

Czasami przez nic-nie-robienie człowiekowi zaczyna odbijać. Tak jest w moim przypadku, w dniu dzisiejszym, w chwili obecnej. Z braku laku i faktu, że na bezrybiu nawet karp jest rybą, ułożyłam sobie listę noworocznych postanowień.

1. Postanowienia drobiowe: chodzić spać z kurami, w chwilach rozstroju nerwowego mówić kurka wodna, jeść więcej nuggetsów, kurować się cebulą i czochsnkiem – spożywać, znaczy się, a nie (jak do tej pory) wkładać sobie ząbki do nosa.

2. Postanowienia lubienia: lubić wszystkich (nawet tych, na dżwięk głosu których, mam ochotę wbić sobie paznokcie w kolana i zrobić jebutne drap).

3. Postanowienia mówienia: mówić prawdę, całą prawdę i tylko prawdę, zawsze i wszędzie, jak politycy przed wyborami. Oraz: mówić i myśleć naraz. I nadwa też.

4. Postanowienia ulepszenia: zapisać się na coś ąę. Na przykład na kurs pływania synchronicznego, modelowania kasków dla spawaczy, przetapiania złomu cynkowego lub kurs wytwarzania koronek prastarą techniką czółenkową pod hasłem „Zapomniane frywolitki”.

5. Postanowienia częściowego się niezmienienia: moje ulubione postanowienie, wynikające z bycia lazy bumem, leniwą dupą w sensie. Oznacza to, że mogę sobie bez krępacji być dalej taką dziewoją, jaką jestem i mieć te wszystkie postanowienia kajś.

Udanego zero zero siedem, agenci.

Blog na WordPress.com.